Miszmasz
Dzisiejsza notka jest generalnie o dupie maryni. Taki rzut okiem na ostatnie wydarzenia z mojego życia. Zbliża się koniec roku więc warto też go trochę podsumować.
Rok 2009 pozostanie w mojej pamięci jako czas do którego stosunek będę miał dosyć ambiwalentny. Z jednej strony udało mi się osiągnąć pewne założone cele - zrobiłem prawo jazdy, kupiłem samochód. Pod koniec roku otwarły się także nowe perspektywy rozwoju (jeszcze za wcześnie by o tym napisać). Z drugiej strony obok mnie rozegrało się kilka dramatów (to zaś nazbyt osobiste, aby wytłuszczać). Amplituda emocji była zatem spora, a wahania pozytywów i negatywów zawrotne. Rok 2009 pozostanie niezapomniany. I niech to będzie tyle w temacie.
Ostatnio trafiłem na serial Jericho - leci na Polsacie i mam za sobą cztery odcinki. Musiał przypaść mi do gustu, bowiem jak wiecie z poprzedniej notki jestem fanem postapokalipsy. Serial zaś opowiada historię niewielkiej mieściny, która bez szwanku przetrwała - jak się zdaje - wojnę jądrową. Dzień po dniu obserwujemy rozwój wypadków i walkę mieszkańców tytułowej mieściny o przetrwania. Na razie serial dobrze się rozwija, choć może czasem warto przymknąć oko na nadmierny heroizm jednego z głównych bohaterów. Na razię oglądam dla klimatu.
W kuchni też spoko. Ostatnio Moja Majmojsza wyhaczyła dobry przepis na zupę. Stwerdziliśmy wspólnie, że dobrze byłoby je na nowo gotować. Zupny renesans - w zimie szczególnie ważny, bo podgrzać zrobioną za wczasu to nie problem, smaku przecież nie straci, a niemal od razu rozgrzeje. Wracjąc do tej zupy. Dokładnych proporcji i przepisu nie znam, ale jako, że to ja ostatnio robiłem zakupy, wiem czego trzeba użyć: mięso mielone, papryki w trzech kolorach, fasolę z puszki, kukurydzę z puszki i szczyptę przyprawy chilli (wiadomo, że jeszcze sól, pieprz i inne rzeczy do tzw. smaku). Zupa ta jest pożywna, fajna w smaku, a jej względna ostrość dodatkowo rozgrzewa. Bez wątpienia dobre odkrycie.
Zgodnie z zapowiedzią było o dupie maryni. Myślałem trochę nad dobrym zdjęciem ilustrującym jej zadek - pewnie skoczyłaby mi oglądalność, lecz uznałem, że jeszcze nie pora na takie ekscesy. Zapraszam niebawem.
Rok 2009 pozostanie w mojej pamięci jako czas do którego stosunek będę miał dosyć ambiwalentny. Z jednej strony udało mi się osiągnąć pewne założone cele - zrobiłem prawo jazdy, kupiłem samochód. Pod koniec roku otwarły się także nowe perspektywy rozwoju (jeszcze za wcześnie by o tym napisać). Z drugiej strony obok mnie rozegrało się kilka dramatów (to zaś nazbyt osobiste, aby wytłuszczać). Amplituda emocji była zatem spora, a wahania pozytywów i negatywów zawrotne. Rok 2009 pozostanie niezapomniany. I niech to będzie tyle w temacie.
Ostatnio trafiłem na serial Jericho - leci na Polsacie i mam za sobą cztery odcinki. Musiał przypaść mi do gustu, bowiem jak wiecie z poprzedniej notki jestem fanem postapokalipsy. Serial zaś opowiada historię niewielkiej mieściny, która bez szwanku przetrwała - jak się zdaje - wojnę jądrową. Dzień po dniu obserwujemy rozwój wypadków i walkę mieszkańców tytułowej mieściny o przetrwania. Na razie serial dobrze się rozwija, choć może czasem warto przymknąć oko na nadmierny heroizm jednego z głównych bohaterów. Na razię oglądam dla klimatu.
W kuchni też spoko. Ostatnio Moja Majmojsza wyhaczyła dobry przepis na zupę. Stwerdziliśmy wspólnie, że dobrze byłoby je na nowo gotować. Zupny renesans - w zimie szczególnie ważny, bo podgrzać zrobioną za wczasu to nie problem, smaku przecież nie straci, a niemal od razu rozgrzeje. Wracjąc do tej zupy. Dokładnych proporcji i przepisu nie znam, ale jako, że to ja ostatnio robiłem zakupy, wiem czego trzeba użyć: mięso mielone, papryki w trzech kolorach, fasolę z puszki, kukurydzę z puszki i szczyptę przyprawy chilli (wiadomo, że jeszcze sól, pieprz i inne rzeczy do tzw. smaku). Zupa ta jest pożywna, fajna w smaku, a jej względna ostrość dodatkowo rozgrzewa. Bez wątpienia dobre odkrycie.
Zgodnie z zapowiedzią było o dupie maryni. Myślałem trochę nad dobrym zdjęciem ilustrującym jej zadek - pewnie skoczyłaby mi oglądalność, lecz uznałem, że jeszcze nie pora na takie ekscesy. Zapraszam niebawem.
Komentarze