Smalec Staropolski - Spichlerz Rusiecki
Najlepszy smalec zawsze robi babcia –
to prawda znana od pokoleń, z drobnymi wyjątkami może.
Przygotowując się do zimy warto zadbać o to, aby uzupełnić nieco
warstewką tłuszczu, który i tak później spalimy jeżdżąc na
nartach, sankach czy po prostu nacierając dziewuchy śniegiem.
Jako, że babcia nie zawsze bywa pod
ręką, nie zawsze też ma w zanadrzu słoik smalcu, zostają nam
dwie opcje. Albo obchodzimy się ze smakiem, albo ryzykujemy zakup
gotowca w sklepie.
Jeszcze parę lat temu nie
zaryzykowałbym – nauczony doświadczeniem – tzw. kupnego smalcu
a'la domowy, jednakoż którejś październikowej soboty natknąłem
się na zakupach, na produkt o nazwie Smalec Staropolski (z nowego
brandu zdaje się firmy Pamapol o nazwie Spichlerz Rusiecki),
kosztujący nico ponad 4 złote za słoiczek. Nabyłem i muszę
przyznać, że byłem z niego dosyć zadowolony.
Do jego zalet należy zaliczyć dobrze
dobraną proporcję tłuszczu (czyli tego białego), do skwarek.
Mniej więcej 1 do 1. Przyjemny smak obu składników. Smalec był
też posolony, więc nie trzeba było dodatkowo używać soli. To co
odróżnia Smalec Staropolski ze Spichlerza Rusieckiego od domowego
(tego, który ja znam), to przede wszystkim konsystencja tłuszczu,
który nie twardniał zanadto w lodówce, co sprawiało wrażenie,
jakby był nieco napompowany powietrzem. To chyba jedyny mankament.
Polecam.
Nie polecam natomiast Smalcu z cebulką i Boczkiem z serii Nasze Smaki
(Biedronka). Nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował tańszej
alternatywy – czasem można znaleźć perełkę. Jak się
domyślacie, nie tym razem. Nie powiem, w smaku lepsze toto niż
smalce produkowane 10 lat temu, ale do Rusieckiego, a tym bardziej
domowego się nie umywa. Fatalne proporcje – tak na oko 1 do 8,
nakazywały pewną podejrzliwość. Czy duża liczba zawartości
skwarkowej to nie aby jakiś chwyt? Oczywiście – to co powinno być
skwarkami z cebulką, było czymś mielonym, co nie stawiało
specjalnego oporu zębom. Cebulki to chyba nie widziało, choć zaraz
zaraz, przypominam sobie jakąś gorzkawą nutę – prawdopodobnie
trafiło tam troszkę przypalonej. Jak widać, na smacznym smalcu oszczędzić się nie da. Nie polecam.
Po raz kolejny ameryki nie odkrywam –
domowe lepsze od kupnego, lecz tym razem przewaga jest niewielka, a
jako że samodzielny wyrób smalcu, zabiera czas i wydzielają się
przy nim łatwo osadzające się i wytrzymałe na wietrzenie zapachy,
produkt o nazwie Smalec Staropolski (Spichlerz Rusiecki) okazuje się
być wart swojej ceny. Serdecznie polecam.
Komentarze