Czas Fantastyki
Nostalgia skierowała moją uwagę na Czas Fantastyki. Naczytałem się roczników Fantastyki, tych z lat 80, naprzeglądałem, i gdyby nie to podobieństwo formy, nie zaprzątałbym sobie głowy takim periodykiem.
W piśmie tym znalazłem dawno zapomniany klimat lat osiemdziesiątych. Brak wystroju graficznego, toporny skład i paskudne, amatorskie zdjęcia składają się na formę nawiązującą do najlepszych tradycji jeszcze z czasów Holanka. W opozycja do tego raczej mięsista treść - choć może to tylko moje złudzenie. Jedno nie ulega wątpliwości - papier ma swoje zalety. To bezlitosna ograniczona przestrzeń, jedyne hiperlinki, to te znajdujące się głęboko w mojej głowie. Słowa nie podkreślają się same, nie kolorują, nie sygnalizuja by w nie kliknąć - albo to mam, albo nie i z nikąd ratunku.
To jednocześnie opóźnione, rozłożone w czasie polemiki - jak ta o grach fabularnych. Zastanawiam się gdzie to teraz jest. Przestaję się dziwić, że świat pędzi. Podświadomie odpowiedź, komentarz, polemikę niczym na blogu lub forum chciałbym przeczytać zaraz, w tej chwili, już.
Papier zdaje się lepiej znosić tytuły. W sieci dr hab, prof., mgr inż. brzmią podejrzanie, nie robią wrażenia. Papier oddaje te honory, ktoś starej daty czuwał jeszcze nad całością, nad detalem. Rednacz przejrzał teksty, przedstawił je we wstępniaku. Ktoś podpisał jeszcze, ktoś przyklepal po autorach.
O tym jak zmieniają się czasy traktuje tekst Konrada T. Lewandowskiego, który ujmuje na kilku stronach podajeście do komunikacji na poziomie naukowych. Wskazuje na miałkość fizyki, która dobrnęła granic i fizyków, którzy zdają sie odrzucac metodę na rzecz pluralizmu interpretacyjnego, na rzecz aktów perswazji i kreacji.
Zatrzymuję się i zwalniam. Kończę bo muszę skoczyć po telefon - chyba dostałem smsa.
W piśmie tym znalazłem dawno zapomniany klimat lat osiemdziesiątych. Brak wystroju graficznego, toporny skład i paskudne, amatorskie zdjęcia składają się na formę nawiązującą do najlepszych tradycji jeszcze z czasów Holanka. W opozycja do tego raczej mięsista treść - choć może to tylko moje złudzenie. Jedno nie ulega wątpliwości - papier ma swoje zalety. To bezlitosna ograniczona przestrzeń, jedyne hiperlinki, to te znajdujące się głęboko w mojej głowie. Słowa nie podkreślają się same, nie kolorują, nie sygnalizuja by w nie kliknąć - albo to mam, albo nie i z nikąd ratunku.
To jednocześnie opóźnione, rozłożone w czasie polemiki - jak ta o grach fabularnych. Zastanawiam się gdzie to teraz jest. Przestaję się dziwić, że świat pędzi. Podświadomie odpowiedź, komentarz, polemikę niczym na blogu lub forum chciałbym przeczytać zaraz, w tej chwili, już.
Papier zdaje się lepiej znosić tytuły. W sieci dr hab, prof., mgr inż. brzmią podejrzanie, nie robią wrażenia. Papier oddaje te honory, ktoś starej daty czuwał jeszcze nad całością, nad detalem. Rednacz przejrzał teksty, przedstawił je we wstępniaku. Ktoś podpisał jeszcze, ktoś przyklepal po autorach.
O tym jak zmieniają się czasy traktuje tekst Konrada T. Lewandowskiego, który ujmuje na kilku stronach podajeście do komunikacji na poziomie naukowych. Wskazuje na miałkość fizyki, która dobrnęła granic i fizyków, którzy zdają sie odrzucac metodę na rzecz pluralizmu interpretacyjnego, na rzecz aktów perswazji i kreacji.
Zatrzymuję się i zwalniam. Kończę bo muszę skoczyć po telefon - chyba dostałem smsa.
Komentarze