Parówa dobra na wszytsko

Patent jest prosty: 40 parówek. Zalej wodą, wstaw i zapomnij. Potem podaj na dupnym, głębokim talerzu. Podgrzej tyle tylko ile potrzeba, nie baw się też w obieranie z folii. Pamiętaj, masz tam głodnych ludzi, nie będą wybrzydzać, obiorą sobie sami. Rzuć też chleba trochę i dołóż masło lub inne smarowidło - niektórzy wolą z omastą. Dodaj też keczupu z Pudliszek oraz musztard wybór.
40 parówek, to mniej więcej dwa kilogramy. Ze 4 parówy na łeb. Dużo i bardzo ekonomicznie.
Dziękuję Dżi za inspirację, bowiem kiedyś uraczyła nas kilogramem winerek. Winerki smaczniejsze.
Komentarze