Czy popierasz Powstanie Warszawskie?


Od kilku lat, co roku o tej samej porze, choć w pełni spodziewany, to zawsze nagle, wybucha konflikt, w którym trzeba się opowiedzieć. Konflikt od którego trudno uciec, ponieważ żadna, ze stron nie wybaczy braku opinii. 1 sierpnia, we wczesnych godzinach porannych wybucha Powstanie Propowstańcze i Powstanie Przeciwpowstańcze. Oczywiście, jak to bywa w takich sytuacjach, stanowiska wczesnym rankiem jeszcze dwuznaczne, niezdecydowane, w okolicach południa są już silnie spolaryzowane. Impreza rozkręca się na dobre.

Pacykarze z mediów z chęcią podchwytują temat – samograj dobry jak dysputy o In vitro, tragedia frankobiorców, teczkach i Smoleńskach, z tym, że w odróżnieniu od wymienionych Powstanie to temat sezonowy, ot jak Boże Narodzenie. Dorzucają do konfliktu ważne etykiety takie jak – Zwolennik Powstania i Przeciwnik Powstania, starając się osadzić skonfliktowane strony, na stałych i niezmiennych pozycjach – byle tylko nikt nie podał sobie ręki, byle tylko jedna, ni druga strona nie zaczęła rozumieć o co adwersarzom chodzi. Aby przypadkiem nikt nie połapał się, że każda ze stron patrzy na inną warstwę Powstania. Dlaczego Zwolennik i dlaczego Przeciwnik?

Czy Zwolennik Powstania, to ten co gdyby dziś trzeba było chwyciłby za karabin i pobiegł zwalczać oprawców? Czy Przeciwnik zaś to ten, który siedziałby z założonymi rękami pilnując tylko, aby tynk po wybuchach nie spadał mu do talerz? Zdecydowanie nie… Nie ma takiej zależności, choć i telewizja i radio (niestety nawet Trójka), usiłują ją wmówić.

Podejdźmy do tego od innej strony, zadajmy zupełnie inne pytania. Czy Zwolennik Powstania byłby gotów stanąć przed przywódcami i ze szczerym uśmiechem powiedzieć im: Gratuluje panowie, to była świetna decyzja, przemyślana dogłębnie, a jej efekty będą murowane!? Czy zaś Przeciwnik Powstania byłby gotów stanąć przed uczestnikami Powstania i z miną zawodu powiedzieć im: Przegraliście na własne życzenie, boście się nie przykładali jak należy i walczyliście jak baby. Jednym słowem zesraliście sprawę popisowo, a cała Polska na was liczyła!?

(Dobra, znam życie – po obu stronach znajdą się debile zdolni do wygłoszenia wspomnianych kwestii).

Otóż problem od lat jest ten sam – ci, którzy mówią, że Powstanie było błędem, mówią o tej warstwie Powstania, która tyczy się dowódców i decydentów. Ci zaś, którzy twierdzą, że było ważne i potrzebne, mówią o akcie, krwi, ofierze, geście – mówią o powstańcach. Czy tylko ja mam wrażenie, że to zupełnie dwie różne warstwy, które choć składają się na obraz Powstania,  trzeba oceniać oddzielnie?

P.S. Doskonale rozumiem co minister Sikorski miał na myśli. Tak jak doskonale rozumiem tych, którzy twierdzą coś zupełnie odwrotnego. Tylko nie rozumiem, że tak to trudno wszystkim pojąć.

Komentarze

szabba pisze…
Nie ma gdzie kliknąć "lubię to".
Pietia pisze…
Hmmm, a nie sądzisz, że owy Minister zachował się, z grubsza, jak podany przez Ciebie "przejaskrawiony" Przeciwnik Powstania?

Btw, wkurza mnie jak niektórym łatwo przychodzi ocenianie przeszłych wydarzeń: Żyję w XXI wieku, mam pełną lodówkę, komfortowe życie i szybkie łącze internetowe. Z tej pozycji rzucam sądy na temat ludzi żyjących w diametralnie innej sytuacji i czasach...
Nimsarn pisze…
Pietia ma rację mój imiennik minister niestety popełnił gafę. Może nie samym wyrażeniem co likowaniem strony bezkrytycznie hołubiącej książkę napisaną po prostu nie obiektywnie.

Popularne posty