Przeczytane: Wroniec Jacka Dukaja

Przeczytałem ostatnio Wrońca. Nie jest to Dukaj którego kochacie, ale ja też nie kocham waszego Dukaja. Raczej będzie to pozycja dla fanów Koraliny Neila Gaimana, niż dla hardcorowców Czarnych Oceanów.

Powieść przypadła mi bardzo do gustu. Pewnie dlatego, że od kilku lat łapię się na nostalgicznych ciągotach, za tym wszystkim co dotyczyło mnie w latach osiemdziesiątych. Nie mogę pamiętać stanu wojennego – to pewne, lecz Wroniec odcisnął na mnie swe czarne piętno. Maszyna szarości przemieliła moje sploty nerwowe i koniec, końców pozostałem czuły na te klimaty. Zresztą sami widzicie – po co mi było wspominać na blogu, o mało znanej grze na c64, która powstała przed 27 laty.

Na stan wojenny patrzymy oczami Adasia, któremu wszechwładny Wroniec porwał ojca i okaleczył matkę. Spojrzenie to jest naiwne, ale może dlatego takie wstrząsające. Adaś trafnie tłumaczy sobie rzeczywistość, choć posługuje się własnym językiem. Przykładów nie podam, bo nie będę psuć zabawy tym którzy jeszcze nie czytali. Świat, który widzi dzieciak składa się z groteskowych metafor - brutalnie trafnych.

Powieść Dukaja serdecznie polecam, wciąga i aż szkoda, że starcza na jeden wieczór. Książka wydana jest na świetnym poziomie – w środku znajdziemy masę genialnych ilustracji Jabłońskiego.

Skoro jesteśmy już przy nostalgii za latami '80 to pewnie na tapetę wezmę Na Szybko Spisane.

W dzisiejszym dniu, tj. 10 stycznia 2010, sponsorem bloga jest TheTatoo.pl.

Komentarze

Wesyr pisze…
Czy Dukaj ponownie napisał w pierwszej osobie w czasie teraźniejszym?
Neurocide pisze…
Nie. Po sieci krąży nawet opinia, że jest to książka dla dzieci - więc narrator nie mógł pozwolić sobie na ekstrawagancje. Dla fana twórczości Dukaja, Wroniec jest nie wątpliwym zaskoczeniem. Z tym twierdzeniem, że jakoby jest dla dzieci można się w pewnych wymiarach zgodzić - bohaterem jest kilkuletnie dziecko, język jest prosty. Sposób obrazowania rzeczywistości przez pryzmat dziecięcego pojmowania z pewnością też gra tu rolę. Jednak rzeczywistość może nieźle przerazić. Jest tu tyle mroku i strachu, że bracia Grim miejscami wymiękają. Dlatego też wspominałem o Neilu Gaimanie i jego Koralinie. W warstwie politycznej jednak dziecięca metaforyka sprawdza się doskonale - na swój specyficzny sposób bohater określa obserwowane procesy i postaci dobitniej i prawdziwiej niż sami jesteśmy w stanie to zrobić.
Wesyr pisze…
Postaram się z nią zapoznać w najbliższym casie ;)

Popularne posty