Zawszony Windows i powolne Ubuntu


Stało się wreszcie. Nie wiem czy chwyciłem to od kogoś, czy przez net, czy też leżało to na moim dysku, lecz koniec końców, gdyby mój komputer był psem, musiałby się ustawicznie drapać, w co najmniej 8 miejscach. Nie pomogła instalacja darmowego Ashampoo, nie pomogła istalacja firewalla Kerio, nie pomógł AVG ani finalnie Eset. To co się zalęgło zdążyło się namnożyć wcześniej i dobrze się ukryć. Internetowe skanery okazały się bezradne. Mający nienajlepsze opinie MKS coś tam łapał, ale raczej nie to, a Kaspersky czy Panda nawet nie chciały odpalić. Zdecydowanie było już zbyt późno. Dziś piszę do was z instalki linuksa - pełnej instalki.

Najdziwniejszym objawem zainfekowanej Windy była niemożliwość wyświetlenia plików ukrytych. Naszczęście niezastąpiony Total Commander widział je bezbłędnie, co pozwoliło okreslić mi skalę zawszenia. Odpaliłem ComboFixa - ten zaproponował mi utworzonie konsoli odzyskiwania, ale stwierdzilem, że to dla mięczaków. Poprostu go odpaliłem. No i się koniec, końców zesrało.

Siedzę więc na Ubuntu 8.0x. Jest przyjemnie. Jest inaczej. Tylko internet jakby trochę się wlecze. Jakby nie potrafił dobić nawet do tych nędznych 120 kbytes na sec. Nie wiem czemu, nawet mój zawszony, skamlący, drapiący się XP ciągnął szybciej. Widać taka specyfika.

Zresztą z Ubuntu też nie było lekko - namęczyłem się trochę z odpowiednim formatowaniem dysku. Wsparty Heniem i Bulkersem dałem wreszcie radę. Potem zaś pojawiły się problemy z wyświetlaniem grafiki no bo max 800x600 przy 60Hz to sami przyznacie mordęga dla oczu. Dwie godziny walczyłem z migotliwym ekranem i wywalczyłem sobie. Tak jak mówili mi moi linuksowi znajomi: wszytsko znajdziesz w sieci i znajdziesz to o wiele szybciej niż lekarstwo na kłopoty pod Windą.

Komentarze

Popularne posty